Z pośród wielu ofert lokalnych biur podróży wybraliśmy firmę Pullman oferującą szereg wycieczek na kenijską sawannę. Tsavo East to pierwszy park narodowy w Kenii. Wielką sławę osiągnął dzięki wielkim czerwonym słoniom. Nie są na prawdę czerwone, ale tarzają się w piachu z tamtejszych terenów, który barwi ich skórę na ten kolor. Podobno ziemia w Kenii zawdzięcza swój kolor dzięki wysokiej zawartości żelaza. Widok rozciągających się po horyzont czerwonych ścieżek i dróg robi wielkie wrażenie. Do parku można wjechać tylko z wykwalifikowanym przewodnikiem posiadającym specjalne upoważnienia. Wysiadanie z samochodu na terenie parku jest pod absolutnym zakazem. Wszystkie samochody są wyposażone w otwierane dachy, można więc obserwować zwierzęta w ten sposób. A obiektów do obserwacji jest cała masa: słonie, lwy, bawoły, antylopy, gazele, strusie, różnokolorowe ptactwo, pawiany i masa innych ciekawych organizmów.
Zastanawiałam się przed safari w co mam się ubrać, żeby było mi wygodnie a przede wszystkim nie za gorąco, ani za zimno w nocy. Najlepiej założyć krótkie spodenki jakiś bawełniany t-shirt, ewentualnie coś na ramiączka, nie zapominając o chuście na ramiona. Mimo, że siedzimy wciąż w samochodzie słońce praży niemiłosiernie. Należy pamiętać również o czapce i okularach przeciwsłonecznych. Buty nie są ważne. Nawet jakby ktoś się uparł na 10 cm szpilki dał by radę, bez problemu. Oczywiście sandały, trampki czy sandały będą bardziej odpowiednie.
W nocy i nad ranem nie jest b ardzo zimno, lepiej mieć jednak ze sobą bluzę z długim rękawem.
Jeśli wybieracie się na safari z noclegiem, koniecznie trzeba pamiętać o profilaktyce anty malarycznej. Ci którzy łykają Lariam, czy Malarone mogą zapomnieć, Ci jednak którzy z jakiś przyczyn nie zdecydowali się na prochy, niech się porządnie wysmarują płynami na komary. Najlepszym jaki przetestowałam była Mugga. Żaden komar mnie nie ugryzł.
Warto również pamiętać o naładowanych akumulatorkach i bateriach do aparatów i kamer. Ja o swoich zapomniałam;/ Dobrze że druga połówka naszej rodziny jest bardziej przewidywalna i zabrała ładowarki chociaż do swojego sprzętu.
Jeśli ktoś z Was wybiera się na safari, niech pomyśli trochę o dzikich zwierzętach które tam zobaczy. Krzyki, wrzaski, gwizdy nie są dla nich naturalnym wabikiem, więc zaprzestańmy takiego sposobu. Uszy paliły mi się ze wstydu za rodaków którzy tak się zachowywali mimo próśb przewodników o zachowanie spokoju:(