Geoblog.pl    Lilkaa    Podróże    Tajlandia 2009 - kraina uśmiechu    Bangkok
Zwiń mapę
2009
24
paź

Bangkok

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8111 km
 
Przylecieliśmy do Bangkoku o godzinie 3.30 tamtego czasu. Mieliśmy rezerwację w Guesthousie Bella Bella Riverview na ulicy Samsen Soi 3, niedaleko słynnej Khao San Rd., więc szybko udaliśmy się do postoju taksówek i za 500Batów dotarliśmy do celu.

Po przebudzeniu około godziny 9 rano wybraliśmy się na spacer po okolicy. Pierwsze co poczuliśmy po wyjściu z budynku to żar lejący się z nieba. Październik to koniec pory deszczowej, a początek chłodnej. Temperatura jednak, bardzo rzadko spada poniżej 30 stopni C! Upał jest ogromny, ale cudowny:)

Samsen Rd. to raczej mała uliczka. Nie przeszkadza jej to jednak mieć 4 pasy i ogromny ruch. Co chwilę słychać warkot Tuk - tuków, nawoływania kierowców " Tuk- Tuk? You wonna tuk- tuk?" , " Taxi!?"... ale nie, my idziemy na piechotę.
Na przyulicznych straganach gotują się aromatyczne potrawy, serwowane na śniadanie. Kupujemy smażone banany na patyku za 10 batów (jestem pewna że przepłaciłam 5-cio krotnie, ale to jakieś 80 gr, więc się nie wykłócam z babuleńką) i idziemy dalej.
Po kilku minutach i krótkiej rozmowie z napotkanym Tajem docieramy do Parku Santichai Prakan z którego można podziwiać widok na Chao Phraya i pływające po niej statki, motorówki, i tramwaje wodne.
Z uwagi, że mieliśmy mały interes:), łapiemy taksi pod parkiem i jedziemy do centrum handlowego MBK. Jest to największe jakie widziałam skupisko straganów, oferujących podróbki znanych marek ( Louis Vuitton króluje!) ulokowane w zwykłym, choć szokującym rozmiarem, centrum handlowym. Prócz wspomnianych bubli, można również kupić oryginalny sprzęt foto, po cenach nieco niższych niż w Polsce^^.

W między czasie zajrzeliśmy do całkiem niezłej knajpki serwującej tajskie ale również europejskie dania. Oczywiście wybraliśmy te pierwsze!
W tym miejscu nastąpiło moje pierwsze zderzenie ze spełnieniem owocowych marzeń i skosztowałam Duriana. Wprawdzie był to deser ryżowy, ale z durianem. Na razie nie będę pisała o doznaniach smakowych. Zostawię opis do momentu, gdy spróbuję sam owoc:)

Wieczorem wybraliśmy się na osławiony ( czasem dobrze, czasem nie) Khao San Rd. Mała uliczka, ze straganami, wózkami i stolikami, pełna różnych różności, począwszy od koszulek, kończąc na prażonych robalach. Pomiędzy tym wszystkim knajpki, restauracje, jadłodalnie, puby i diabeł jeden wie co jeszcze.
Po wyśmienitej kolacji ( w moim przypadku krewetki z pieprzem i czosnkiem, mniam!) wybraliśmy się na oryginalny peeling stóp:)
Po umyciu przez jedną z Tajek naszych zmęczonych dzisiejszym spacerem stóp, włożyliśmy je do wielkiego akwarium pełnego ryb, które podgryzały nas w skórę. Zdania były podzielone. Jedni twierdzili, że przyjemnie, inni że zupełnie odwrotnie, ale na pewno było zabawnie, bo wszyscy się chichraliśmy.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Lilkaa
Lilka S.
zwiedziła 7% świata (14 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 6 komentarzy6 23 zdjęcia23 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
31.10.2013 - 23.11.2013
 
 
12.08.2013 - 15.08.2013
 
 
19.06.2012 - 21.06.2012