Kijów

Kijów nie zrobił na nas wielkiego wrażenia.
Mam wrażenie że czas zatrzymał się tam 20 lat temu lub samo miejsce jest jednym wielkim planem filmowym "Misia". Nie jest to miejsce dla mnie, dlatego po zobaczeniu opisywanej w przewodniku "malownicza, brukowana uliczka", a w rzeczywistości obskurnej ulicy Andrivsky Uzwiz oraz przechadzających się po niej ludziach z flaszkami w rękach (również kobiety), chciałam wracać do domu.

W Kijowie podobała mi się tylko jedna rzecz. Pyzata Chata - ukraiński fast food z narodową kuchnią:) Świetny pomysł. Chciałabym zobaczyć, zamiast tych wszystkich McDonaldów i innych KFC, miejsce, gdzie za nieduże pieniądze, w miłej atmosferze, mogę zjeść polskie dania i z którego korzysta całe miasto.

Nasze odwiedziny na Ukrainie przypadły na epidemię grypy. Dla spokoju więc naszych mam, w większych zbiorowiskach ludzi, nosiliśmy maski zakupione w Bangkoku.

Komentarze (0)